niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział V

Od Autora
Cześć :D Na początek kilka ważnych spraw : Po pierwsze jak wam się podoba nowy szablon ? Wiem, że jest już od jakiegoś czasu ale dopiero teraz mogłam o nim powiadomić :) Autorem jest Kamana, której dziękuję z całego serduszka <3
Jak widzicie komputer już mi działa więc udało się skończyć rozdział i go dla was wstawić ;)
Rozdział jest pisany w innej formie niż zwykle, napiszcie co o tym sądzicie. Takie rozdziały nie będą pojawiać się często, ale jeśli się wam spodobają to co jakieś 5-6 rozdziałów może się pojawiać właśnie taki ;) Już nie przedłużam, i zapraszam do czytania, i pamiętajcie
Czytam = komentuję !


Rozdział V


Obudziłem się w swoim dormitorium. Zaraz, czy ja spałem w ubraniu ? Co się wczoraj stało ? Czy aż tak się zachlałem ? Nie...
Charlie..., już pamiętam.
Muszę z nią to wyjaśnić. Jak najszybciej, dlaczego płakała, co ją tak zabolało ?
Poszedłem do dormitorium Puchonów. Stałem przed tym cholernym obrazem półtorej godziny. No ile można ? Dlaczego ta zołza nie podała mi hasła. To było oczywiste, że czasem do niej zajrzę. Po ciągłym staniu, które niesamowicie mi się dłużyło, jakaś „łaskawa” dziewczyna, na oko z pierwszego roku mi otworzyła. Posłałem jej drwiący uśmieszek numer 7. Tak jak myślałem, uciekła z płaczem. No cóż jestem Malfoyem. Wszedłem do dużego pomieszczenia przypominającego beczkę. Serio, beczka ?
Całe dormitorium nagle spojrzało w moją stronę. Rozumiem, że jestem nieziemsko przystojny, ale naprawdę ? Nie zwracałem na nich za bardzo uwagi, zresztą, ja nigdy nie zwracam na nikogo uwagi. A no tak. Tu pojawił się problem. Gdzie jest jej dormitorium ? Cholera. Zostałem zmuszony do proszenia kogoś o pomoc. Kurwa, przecież jestem Malfoyem, ja nie proszę o pomoc. Eh... kiedyś musi być ten pierwszy raz.
-Ej ty!
-Czego chcesz Malfoy ?
-Możesz kurwa raz odpuścić ?
-Tobie ? Nigdy.
-West do cholery ! Gdzie jest Charlie ?
-Odwal się od niej.
-To nie jest czas na takie rozmowy.
-W Skrzydle Szpitalnym.
-I dopiero teraz mi to mówisz ?! - Wydarłem się na całe dormitorium, jak mogła mi tego wcześniej nie powiedzieć?!
-Tak. - Jak zawsze, pełny spokój i odraza do mojej osoby. Jak ja nienawidzę tej dziewuchy.


Wyszedłem szybkim krokiem. No dobra, to nie był szybki krok tylko raczej bieg. Chciałem ją zobaczyć, wiedzieć co się stało. Ale oczywiście na mojej drodze musiał się pojawić Harry Cholerny Potter. Jeszcze tego brakowało żeby ten idiota na mnie wpadał.
-Potter, wiesz śpieszy mi się, więc możesz na mnie do cholery nie wpadać ? - Byłem już nieźle wkurzony, nie będę tego okrywał. Najchętniej rozwaliłbym mu teraz ryj w mugolski sposób.
-A gdzie ci się tak śpieszy ?
-Nie twój interes, Potty.
-A może właśni mój...
-A może jednak kurwa nie!
Odepchnąłem go, pajac. Czy jemu naprawdę trzeba sto razy powtarzać ? A ja myślałem, że to Wiewiór jest tępy.
Wszedłem do Skrzydła Szpitalnego. Nie widziałem jej tak. Poszedłem do Pomfrey. Chciałem wiedzieć co się stało, a wątpię by ta małpa mi cokolwiek powiedziała.
-Dzień dobry... Pani Pomfrey ?
-Witaj młodzieńcze. Coś się stało ? Mam dużo roboty.
-No właśnie to ja chciałem się o to zapytać.
Dopiero teraz odwróciła się w moją stronę. Była zdezorientowana Nie dziwię jej się.
-Malfoy ? O czym ty mówisz?
-Chciałem się pani zapytać... - po raz pierwszy w życiu czułem zakłopotanie. Co jest ze mną nie tak ? - o moją dziewczynę...
-Kochanieńki, ja nie jestem profesor Trelawney, nie czytam w myślach. Mógłbyś powiedzieć mi o kogo chodzi ?
-O Charl... O Charlotta'e Aienette
-No, od razu lepiej
-To dowiem się co z nią ?
-Poczekaj chwilę, coś ty taki w gorącej wodzie kąpany.
-Mam swoje powody. - Traciłem cierpliwość, skończyłem być miły.
-Muszę przejrzeć dokumenty, poczekaj na zewnątrz.
Wyszedłem bez słowa. Czy cały świat się dziś na mnie uwziął ? Ile ona sprawdza te dokumenty? Po piętnastu minutach wreszcie miałem dostać odpowiedź, i co się dowiedziałem ?
-Panie Malfoy, niestety nie mogę przekazywać panu żadnych informacji.
-ALE DLACZEGO ?! - Mam już tego po dziurki w nosie, no ile można ?
-Proszę nie krzyczeć bo będę zmuszona potraktować pana eliksirem uspokajającym. Przyjaciółki panienki Aienette zabroniły mi udzielać jakichkolwiek informacji.
-Ehh... A mogę ją chociaż zobaczyć ?
-Aktualnie jest w śpiączce.
-CO?! O Kurwa !
-Panie Malfoy ! Niech pan uważa na słownictwo ! Nie jest pan sam na korytarzu !
-Przepraszam. Czy może mnie pani do niej wpuścić ?
-Mogę. Proszę za mną.
Jej łóżko znajdowało się na końcu Skrzydła Szpitalnego. Na reszcie mogłem ją zobaczyć. Gdy wreszcie doszliśmy, a przy szybkości Pomfrey to naprawdę długo trwało. Podszedłem do niej, była lodowata.
-P-przoszę pani, Czy ona...?
-Przecież ci mówiła idioto, że żyje – Oczywiście musiała przyleźć.
-Możesz się zamknąć ? Mam już cię dość jak na jeden dzień.
-Ciebie też miło widzieć.
-Dobrze, powitanie mamy za sobą. Możesz mnie z nią zostawić ?
-Nie. - Ehh... ale ona jest denerwująca.
-Słuchaj, próbowałem być miły, ale przy tobie się nie da!
-Jak mi przykro, masz coś jeszcze do powiedzenia ?
-Tobie ? Nie. - ściszyłem głos ale miałem nadzieję, że usłyszy – suka.
-Przepraszam, co ?
-Przecież nic nie mówiłem.
Rzuciłem jeszcze przelotne spojrzenie na Charlie. Miała lekko otwarte usta. Zamknięte oczy. Wyglądała pięknie, a zarazem tak przerażająco. Miała ciężki oddech. Pocałowałem ją, nie wiem czemu liczyłem na odpowiedź. Przecież jest w śpiączce idioto! Super, zaczynam gadać do siebie. Brawo Malfoy. Ehh... Stop! Muszę z tym skończyć.


Wyszedłem. Miałem dość oglądania West, przynajmniej w dniu dzisiejszym. Szedłem korytarzem do pokoju ślizgonów. Było jeszcze za wcześnie na kolację. Dzięki Merlinowi, że miałem osobne dormitorium. Mogłem w spokoju pomyśleć. Ale o czym ? Zazwyczaj była jedna rzecz, która miała prawo zaprzątać moje myśli, oczywiście prócz mojej osoby. A teraz ? A teraz obiekt moich zainteresowań leży w śpiączce. Może ja też usnę... Zawsze to lepsze niż czekać na cud.


~o~


Obudziłem się o drugiej w nocy. Przez rudą nie mogłem spać. Cały czas o niej myślałem! Poszedłem do sali szpitalnej. Nie mogłem zasnąć bez upewnienia się, że nic jej nie jest.
Ciągle tam leżała. Przysunąłem sobie krzesło i usiadłem. Tak naprawdę nie wiedziałem co chciałem tym osiągnąć. Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu.
-Spokojnie, wyjdzie z tego. - Uśmiechnęła się uroczo. Tarja cudownie się uśmiechała.
-Cześć siostra.
-Draco...
-No co?
-Wróć do pokoju. - Mówiła spokojnym głosem
-Nie... Chcę z nią zostać – zamknąłem jej dłoń w swoich, była taka zimna. Przeszedł mnie dreszcz.
-A co ci to da ?
-Sam nie wiem, satysfakcje ?
-Tak ? A nie czasem poczucie odpowiedzialności ?
-Może i masz racje – Jej ręka zaczęła masować mnie po plecach.
-No już braciszku, masz zamiar tu spać ?
-Nie myślałem o tym, ale dzięki za pomysł.
-Ehh... Poczekaj chwilę, przyniosę ci koc i jakąś poduszkę.
-Nie ch...
-Nie ma nie, daj chociaż sobie pomóc.
-Nie wyjdziesz stąd póki ci nie pozwolę prawda?
-Prawda. - Po tych słowach na jej twarzy pojawił się uśmiech pt.”I tak wiemy, że wygrałam”
-Ok. - Skoro muszę.
-Tak też myślałam, to idę, zaraz wracam.
Malfoy...oczywiście,Malfoy zawsze postawi na swoim. Moja siostra nie miała zamiaru być inna.


~o~
Teraz ciągle przy niej siedzę, ona dalej się nie obudziła. Minęły trzy dni. Nie opuszczam jej, nie chodzę na lekcje, nie jem, chyba, że Tarja coś mi przyniesie. Mam wrażenie, że Pomfrey ma mnie już dość. Reprezentuję sobą tragiczny obraz. Czego człowiek nie zrobi z miłości? Ciągle siedzę przy jej łóżku. Cały czas czuwam. Nawet jeśli Morfeusz złapie mnie w swoje objęcia, po chwili z nich uciekam. Gdy nagle...
Ocknęła się...
-Char?
-Draco?




Od Autora
Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca. Najdłuższy rozdział na blogu, bądźcie ze mnie dumni. Dalszy ciąg wydarzeń już znacie więc bez sensu go opisywać. Jak mam nadzieję każdy się zorientował. Był to opis śpiączki Charlie z poprzedniego rozdziału z perspektywy Draco. Tak, Smok ma siostrę. Tarja jest Ocką mojej ukochanej Vichi, która niezmiernie mi pomogła w tym rozdziale <3 Dlatego ten rozdział jest właśnie jej dedykowany <3
Szósty rozdział już niedługo bo mam na niego ogromną wenę i najprawdopodobniej będzie on podzielony na dwie części ale to jeszcze nic pewnego. Nie przedłużam i tak nikt tego nie czytał

Żegnam się z wami, Papa <3

5 komentarzy:

  1. Ja czytałam :P
    Dedykowany mi <3 <3
    Jakie to zajebiste wszystko <3
    Tarja i Draco są zajebiści jako rodzeństwo <3
    Charlie się obudziła <3
    Konfrontacja z Potterem tak bardzo Malfoyowska <3
    Ile tych serduszek, walnę jeszcze jedno <33
    Ogólnie pierwsza jestem ^^
    Tak- chcemy takie rozdziały.
    Co tam jeszcze?Aaa, zajebiście to wyszło <3
    Szablon jak wiesz cuudo <3
    To tyle chyba.
    I weny.
    ~Vichi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach... Biurek taki szybki pisarz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu *,* Nawet nie wiesz jak to się dłużyło.
    Rozbawiłaś mnie do łez. Od kiedy Dracon prosi kogoś o pomoc ? No tego jeszcze nie grali :oo Ogólnie cudne :)
    Życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. "Posłałem jej drwiący uśmieszek numer 7. Tak jak myślałem, uciekła z płaczem. No cóż jestem Malfoyem. Wszedłem do dużego pomieszczenia przypominającego beczkę. Serio, beczka ?
    Całe dormitorium nagle spojrzało w moją stronę. Rozumiem, że jestem nieziemsko przystojny, ale naprawdę ?"
    Tak... Ten fragment mnie rozwalił. :P Mój ulubiony z całego rozdziału. ^^
    A co do błędów, to:
    - przed znakiem zapytania nie powinno być spacji (tak samo, jak przed kropką nie ma spacji, ani przed wykrzyknikiem),
    - "przoszę" - tu powinno być chyba "proszę"? Ale jeśli się mylę, to przepraszam.
    To tylko te dwa, które znalazłam. Reszta jest dobra (pod względem ortografii i gramatyki oczywiście). :) Ogólnie sama fabuła mi się podoba. Jest wciągająca i postacie (te, które wymyśliła Rowling) są w miarę kanoniczne z charakteru. Trochę tylko mi do Malfoy'a nie pasowała ta prośba o pomoc, ale przymykam oko, bo patrząc na całość, nie zauważa się tego, że coś jest nie aż tak bardzo pasujące do postaci z kanonu. A z resztą w Twoim opowiadaniu Draco ogólnie jest "nieco" inny, ale o dziwo nie jest to rażące, jak w niektórych opkach. :)
    Pozdrawiam i życzę weny twórczej. ;)
    Nie zezłościsz się, jeśli też wrzucę linka do mojego opowiadania, prawda? Człowiek się musi trochę reklamować, czyż nie? ;*
    http://veliminia15.blogspot.com/2014/10/drarry-jak-nienawisc-przemienia-sie-w_94.html
    ~Vel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, niestety nie mam bety, a bardzo spieszyłam się z tym rozdziałem i nie udało mi się go przejrzeć, błędy już poprawiam :3 Oczywiście, że nie obrażę się a reklamę, dobre blogi trzeba reklamować :)

      Usuń